wtorek, 11 września 2018

Proste ciasto drożdżowe z owocami

Składniki: 
  • 750g mąki pszennej 650
  • 1 szkl. cukru trzcinowego
  • 1 szkl. mleka
  • 100g masła (lub margaryny)
  • 4 jaja
  • 1 op. drożdży suszonych
  • cukier waniliowy
  • szczypta soli
 Wykonanie:
Masło roztapiamy i zostawiamy do przestygnięcia. Mleko i jaja powinny być w temp. pokojowej. Wszystkie składniki oprócz mąki mieszamy dokładnie trzepaczką w dużej misce. Mąkę przesiewamy równą warstwą na wierzch nie mieszając. Nakrywamy miskę ściereczką i odstawiamy na 2 godziny.
Po tym czasie łyżką mieszamy wszystko aż się połączy dokładnie. Można wyrobić w mikserze planetarnym. Odstawiamy na 15 minut.
Dużą blachę do pieczenia wykładamy natłuszczonym papierem i wykładamy równomiernie ciasto. Gdyby były problemy z rozprowadzeniem, najlepiej rozciągać ciasto natłuszczonymi palcami.
Na wierzch układamy dowolne owoce, np. połówki śliwek (skórką do dołu). Ciasto odstawiamy nakryte na jeszcze 30 minut.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C. Na owoce wysypujemy kruszonkę (przepis poniżej). Pieczemy ok. 40 minut. Po upieczeniu zostawiamy w zamkniętym piekarniku jeszcze na 5 minut, a potem studzimy wyjęte z pieca.

Kruszonka:
  • 100g miękkiego masła
  • 100g cukru
  • 200g mąki pszennej
  • można dodać 1-2 łyżeczki cynamonu
Składniki zagnieść rękami pod koniec rozkruszając większe kawałki. Wysypać na owoce / ciasto tuż przed pieczeniem.

wtorek, 27 września 2016

Folwark Badowo, czyli jak się zintegrować kulinarnie i nie tylko

Tata rozpoczął jakiś czas temu pracę w nowej firmie. Pracy oczywiście w bród, ale nie samą pracą firma żyje. Kierownictwo zaskoczyło nas miłą niespodzianką. W zeszłym tygodniu wyjechaliśmy całą gromadką na team building, czyli po naszemu wyjazd integracyjny.

Cóż, różne wyjazdy bywają, ale trzeba przyznać, że ten szczególnie mi się spodobał. Celem naszej podróży był uroczy Folwark Badowo, leżący w malowniczej okolicy niedaleko Mszczonowa (woj. mazowieckie). Co bardziej spostrzegawczy zauważą zapewne, że widoki kojarzą się mocno z polskim filmem Testosteron, który właśnie tutaj był kręcony. 

Zajęć było wiele, część wymagała aktywności fizycznej, inne sprawności w nadziewaniu robaka na haczyk. Clou programu była jednak wspaniała niespodzianka, przygotowana przez Wojtka Lewandowskiego i jego Impresariat Kulinarny. Wojtek dostał całkowicie wolną rękę w wyborze kuchni i jak sam powiedział, ucieszyło go to niezmiernie. Tak, tak, było kulinarnie i bardzo egzotycznie, a jego wybór padł na kuchnię tajską.

Żeby nie było zbyt prosto, a integracja pełniejsza, prowadzący jedynie wspierał nas w procesie powstawania kolejnych dań. To my jednak chwyciliśmy za noże i garnki. Jak możecie się domyślić, Tata był w swoim żywiole! Na pierwszy ogień jako przystawkę przygotowaliśmy spring-rollsy (czasami nazywane sajgonkami), jednak nie takie do jakich przywykliśmy w Polsce. Nie było smażenia w głębokim tłuszczu, a całość prezentowała się bardzo lekko i orzeźwiająco. Bazę stanowiły gotowane krewetki i pieczony boczek, uzupełnione solidną garścią świeżych ziół: kolendry, bazylii tajskiej i mięty. O odpowiednią pikanterię zadbały plasterki świeżej papryczki chilli, a dopełnieniem był rewelacyjny sos na bazie masła orzechowego, słodkiego sosu chilli i limonki.

Po przygotowaniu zasiedliśmy do stołów, a po chwili przerwy wróciliśmy do gotowania. Na drugi ogień (tym razem prawdziwy również) trafiła tajska zupa Tom Yum. Ugotowana na wywarze z pancerzyków krewetek, z sycącymi kawałkami kurczaka i krewetkami. Pikanterii dodały korzeń galangalu i papryczki "birds eye" - rewelacja! Wielu spośród moich znajomych słysząc zupa tajska spodziewało się w składzie mleka kokosowego, ale tu go nie było. Przydało się dopiero w kolejnym daniu - czerwonym curry.

Wiadomo, nie każdemu odpowiada ten sam poziom pikantności potraw. Szef kuchni zadbał i o ten szczegół - naszą grupę podzielił między stoły biorąc pod uwagę preferowaną ostrość dań. Niby drobiazg, ale duży plus dla organizatorów. Chyba nikogo nie powinno jednak zdziwić, że Tata wylądował przy ostatnim stole, razem z innymi miłośnikami solidnych doznań. Kopa nie zabrakło, a zupa w naszym wykonaniu zyskała uznanie Wojtka :)


Całość kolacji zwieńczył sticky rice z plastrami dojrzałego mango, posypany sezamem. Pyszności! Po drodze nasz szef kuchni proponował dobrze skomponowane z potrawami wina z kolekcji Roberta Makłowicza. Czegóż chcieć więcej? Polecam tak miejsce jak i szefa kuchni tego wieczoru, Wojciecha Lewandowskiego!

wtorek, 6 września 2016

Chleb pszenno-żytni, pieczony w naczyniu żaroodpornym - przepis

Pachnący, jeszcze gorący, zaraz po wyjęciu z pieca
Zgodnie z prośbą moich czytelników, podaję przepis na to cudo. Aromat i smak nie do podrobienia!

Składniki
I faza:
100g aktywnego zakwasu
200ml ciepłej przegotowanej wody
200g mąki pszennej chlebowej (750, ew. 650) 
50g mąki żytniej razowej (2000)

II faza:
350ml ciepłej przegotowanej wody
100g mąki żytniej razowej (2000)
ok. 400-500g mąki pszennej chlebowej (750, ew. 650)
12-15g soli (1 łyżka)
2-3 łyżki oleju z pestek dyni
odrobina oleju do natłuszczenia naczynia 
3-4 łyżki otrąb pszennych do obsypania naczynia

Czas
10 min - przygotowanie I fazy
16 godz - fermentacja I fazy
20-30 min - przygotowanie II fazy
3 godz - fermentacja II fazy
1 godz - wyrastanie
1 godz - pieczenie

Przygotowanie
I faza: 
Zakwas powinien być aktywny, tzn. dokarmiony poprzedniego dnia i trzymany w ciepłym miejscu. W misce łączymy ze sobą składniki na I fazę mieszając łyżką do połączenia się. Nakrywamy folią spożywczą. Odstawiamy w ciepłe miejsce na min. 16 godzin. Temperatura ok. 25 st. C jest optymalna, ale nie więcej jak 30 st. C. U mnie ciasto dojrzewa w pomieszczeniu gospodarczym, gdzie piec gazowy zawsze podnosi temperaturę.

II faza:
Ciasto z I fazy przekładamy do misy robota z mieszadłem hakowym (lub jeśli nie mamy, to do dużej misy w której będziemy wyrabiać). Sól rozpuszczamy w ciepłej wodzie i dodajemy do misy. Mieszamy do połączenia się. Następnie dodajemy mąkę żytnią i ok 350 g mąki pszennej. Wyrabiamy do połączenia się składników, a następnie dodajemy dalszą część mąki pszennej po łyżce kopiastej, cały czas wyrabiając i kontrolując konsystencję. Ciasto powinno odchodzić od miski, ale nie może być zbyt sztywne (twarde). 

Prawidłowe dobranie ilości mąki wymaga nieco wprawy i zależy do kilku czynników, więc nie da się za każdym razem podać idealnej ilości mąki na udany wypiek. Po prostu trzeba dodawać ją na wyczucie.

Na sam koniec wyrabiania dodaję olej z pestek dyni i wyrabiam aż do wchłonięcia się. Zamiast oleju z pestek można użyć oliwy z oliwek, albo nawet oleju słonecznikowego.

Wyrobione ciasto nakrywamy folią, żeby nie obsychało i odstawiamy do fermentacji. Co godzinę składamy ciasto w kopertę. Można to robić na stolnicy podsypanej mąką, albo bezpośrednio w misie. Składanie polega na tym, żeby (patrząc na misę z góry) chwycić ciasto od górnej krawędzi rękami od dna misy i założyć na wierzch ciasta. To samo powtarzamy od dołu, a następnie od lewej i od prawej strony misy (lub stolnicy). 

Po trzeciej godzinie przygotowujemy naczynie żaroodporne: smarujemy olejem i obsypujemy otrębami. Ciasto wykładamy na stolnicę posypaną mąką. Ostatni raz składamy w kopertę, a następnie przewracamy złożeniem na dół i lekko podciągając ciasto pod spód formujemy bochenek chleba. Bochenek umieszczamy w przygotowanym naczyniu złączeniem do dna, nakrywamy pokrywką i odstawiamy do wyrośnięcia na godzinę.

Piekarnik nastawiamy na 220 st. C. Zdejmujemy pokrywkę, spryskujemy wierzch bochenka wodą i nacinamy ostrym nożem po skosie, albo w kratkę. Przykrywamy i wstawiamy do częściowo nagrzanego piekarnika. 

Gdy temperatura osiągnie 220 st. C ustawiamy zegar na 15 minut. Po upływie tego czasu obniżamy termostat na 190 st. C i pieczemy dalej pod przykryciem przez kolejne 15 minut. Następnie odkrywamy pokrywkę i spryskujemy wierzch wodą. Pieczemy bez przykrycia dalsze 15-20 minut, aż do osiągnięcia pięknego rumianego koloru skórki. 

Od razu po wyciągnięciu z pieca spryskujemy obficie skórkę wodą i wyjmujemy chleb do ostygnięcia na kratce.

Smacznego!

niedziela, 4 września 2016

Chleb na zakwasie pieczony w garnku

Taki dzisiejszy popełniłem... na zakwasie mieszany pszenno-żytni, bez dodatku drożdży, z odrobiną oleju z pestek dyni. Pieczony 50 min w naczyniu żaroodpornym.
 Tu jeszcze przed pieczeniem, a na kolejnych zdjęciach poniżej już wyjęty z pieca. Pychotka!

poniedziałek, 29 lutego 2016

Bułeczki pszenne z siemieniem lnianym na maślance

Pyszne domowe bułeczki na zakwasie, z chrupiącą skórką. Idealne na leniwe weekendowe śniadanie.

Składniki:
Zaczyn:
  • 30 g zakwasu pszennego
  • 30 g mąki pszennej 450/500
  • 40 ml wody

Składniki na zaczyn wymieszać na jednolite ciasto i odstawić w ciepłe miejsce (25-28 st. C) na min. 6 godzin.

Ciasto:
  • zaczyn z poprzedniego punktu
  • 300 g mąki pszennej 450/500
  • 100 g mielonego siemienia lnianego
  • 100 ml maślanki
  • 100 ml ciepłej wody
  • 20-30 g drożdży
  • 1 płaska łyżka soli 
  • 1 łyżka cukru
Wodę, cukier, maślankę i drożdże rozmieszać razem i odstawić na kilka minut w ciepłe miejsce. Dodać zaczyn i rozmieszać. Dodać mąkę i siemię lniane i wyrobić dokładnie przez kilkanaście minut, aż będzie odchodzić od naczynia / rąk. Miskę z ciastem lekko spryskać olejem i nakryć folią lub wilgotną ściereczką. Odstawić w ciepłe miejsce aż podwoi objętość (ok. 1 godz).

Stolnicę solidnie oprószyć mąką. Wyłożyć ciasto, odgazować zagniatając lekko. Uformować wałek i podzielić na 8 części. Formować bułeczki: ja część ciasta zostawiłem tak jak było odcięte w prostokątnym kształcie i tylko naciąłem na krzyż, pozostałe porcje po lekkim zagnieceniu w owalną bryłkę, składałem na 3 złączeniem pod spód i naciąłem wzdłuż długiej osi. Ułozyć na posypanej mąką stolnicy i nakryć wilgotną ściereczką. Zostawić do podrośnięcia na 30-40 minut.

Piekarnik nagrzać do 230-250 st. C góra+dół. Na dno wstawić naczynie z wrzątkiem. U mnie pieczenie odbywało się na rozgrzanej w piekarniku terakotowej płytce (30x30 cm), ale można piec po prostu na blaszce wyłożonej papierem. Bułeczki partiami po 4 przekładałem na małą deskę drewnianą oprószoną mąką i zsuwałem na nagrzaną płytkę. Czas pieczenie ok 15-18 minut. Po wyjęciu od razu spryskane przegotowaną wodą i odstawione na kratkę do przestygnięcia.

Smacznego!

wtorek, 29 grudnia 2015

Kremowy sernik z kwaśną śmietaną

Eksperymenty trwały wiele miesięcy. Dotychczas próby wykonania sernika kończyły się u mnie ogólnie poprawnym sernikiem, niestety o nieco zbyt gumowatej konsystencji. W końcu udało się! Ten sernik zachwyca śmietankowym smakiem, kremowym finiszem, a jako że ucierany jest z całych jaj - nie ma tendencji do gwałtownego wyrastania i jeszcze gwałtowniejszego opadania.

Przepis powstał na bazie znalezionego w sieci - http://www.pieczarkamysia.pl/sernik-waniliowy-z-czekoladowa-kratka/

Zatem do roboty! Potrzebujecie:

Składniki
Na spód:
  • ok 200g pokruszonych ciasteczek, np. zbożowych, ja użyłem pierniczków
  • 75g roztopionego masła
Na sernik:
  • 500g sera twarogowego półtłustego
  • 200-250g mascarpone
  • 200g kwaśnej śmietany 18%
  • 3 jaja
  • 2/3 szkl. drobnego cukru
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • laska wanilii
  • szczypta szafranu (opcjonalnie)
Na wierzch:
  • 150-200g kwaśnej śmietany 18%
  • 1 czubata łyżka cukru pudru
  • 1/2 tabliczki gorzkiej czekolady
  • 1 łyżka masła
Ciasteczka, pierniczki, itp. pokruszyć drobno, albo zmielić blenderem. Połączyć z roztopionym masłem i tą masą wyłożyć dno okrągłej formy, lekko ugniatając. Formę wstawić do lodówki, żeby spód się zestalił.
Piekarnik nastawić na 220 st. C. Wstawić na dno duże płaskie naczynie z wrzątkiem (1-2cm).
Twaróg zmielić 3-krotnie w maszynce z drobnymi oczkami.
Jaja (nie oddzielać białek), cukier i nasionka zeskrobane z rozkrojonej laski wanilii dokładnie zmiksować na puszystą białą masę ok 5 minut (jak do biszkoptu). 
Szafran (opcjonalny dodatek) rozetrzeć z odrobiną śmietany. Do jajek dodać twaróg, mascarpone, śmietanę i szafran. Wymieszać na niskich obrotach, na koniec ciągle mieszając dodać stopniowo mąkę ziemniaczaną.
Masę twarogową wylać na schłodzony spód ciasteczkowy. Wstawić do rozgrzanego piekarnika najpierw na 15 minut w 220 st. C. Po tym czasie zmniejszyć temperaturę do 120 st. C i piec przez godzinę. 
Chwilę przed końcem czasu rozmieszać śmietanę na wierzchnią warstwę z cukrem pudrem. Na chwilę otworzyć piekarnik i wylać śmietanę na wierzch, szybko rozprowadzić w miarę równo po wierzchu sernika i zapiekać jeszcze przez 10 minut. Wyłączyć grzanie i nie otwierając piekarnika wystudzić przez przynajmniej godzinę. Następnie całkowicie wychłodzić przez noc w lodówce.
W kąpieli wodnej roztopić czekoladę z masłem na gładką płynną masę. Nie przesadzić z temperaturą, żeby czekolada się nie zważyła. Dekorować przy użyciu tutki pergaminowej albo rękawa z cienką końcówką. Wstawić jeszcze na trochę do lodówki, żeby czekolada stężała.

Smacznego!

sobota, 14 listopada 2015

Domowe bułeczki glazurowane

Składniki
Podmłoda: 
* 200g mąki 750
* 200ml wody
* 2g drożdży
Ciasto:
* podmłoda
* 400g mąki 750
* 200ml wody
* 10g drożdży
* 1 łyżeczka soli
Glazura:
* 1 łyżka mąki ziemniaczanej
* 1-2 łyżki wody


Na podmłodę zmieszać składniki i odstawić w temp. pokojowej na 12-16 godz.
Drożdże rozpuścić w wodzie i dodać do pozostałych składników. Zagniatać ok. 7 minut, aż ciasto będzie sprężyste. Przełożyć do miski, nakryć folią na 2-3 godziny. W połowie czasu złożyć w kopertę.
Wyrośnięte lekko zagnieść, podzielić na 9 części, formować bułeczki i odstawić do garowania na 30-40 minut.
Tępą stroną noża przycisnąć przedziałek. Smarować glazurą i odstawić jeszcze na 5-10 min.
Spryskać wodą i piec w naparowanym piekarniku 12-15 minut w 230 st. C góra+dół bez termoobiegu. Studzić na kratce.